wtorek, 29 czerwca 2010

Pokolenie Y – od życia chcemy więcej

fot. z portalu MobilneKobiety.pl
Tradycyjna wojna pokoleń w XXI wieku weszła w nową fazę. Młode i starsze pokolenie dzieli nie tylko rok urodzenia 
czy stosunek do rock and rolla. Wychowała nas zupełnie inna rzeczywistość polityczna, swoje trzy grosze dołożył postęp technologiczny i przekonanie naszych rodziców, że świat stoi dla nas otworem. Urodzone w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku pokolenie Y wkracza w dorosłe życie. Z hukiem.


Współczesny świat zmienia się błyskawicznie. Marcin, młody ojciec, pamięta do dziś, jak podkusiło go, żeby opowiedzieć synowi o swoim dzieciństwie. „Kiedy tata był mały, telewizja była czarno-biała i nie było komputerów” – zaczął tajemniczym głosem. Jego czteroletni syn popłakał się po pierwszym zdaniu. Świat bez komputerów? Przerażające! Za kilka lat mitem stanie się dyskietka, w zapomnienie odejdą telefony stacjonarne. Trudno przewidzieć, jak zmieni się technologia i jak zmienią się następne, korzystające z niej pokolenia.Całość dostępna na portalu MobilneKobiety.pl

Czytaj więcej...

sobota, 19 czerwca 2010

Anna Bedyńska: Im więcej wiemy, tym więcej widzimy


fot. ZDJĘCIE ROKU GPP 2005: Anna Bedyńska "Gazeta Wyborcza". Chora na białaczkę dziewczynka pociesza swoją matkę.
Idealistka, fotograf, matka. Takimi przymiotnikami mogłabym opisać fotoreporterkę Annę Bedyńską. W swoją pracę wkłada coś więcej niż codzienny wysiłek. Wizyty w szpitalu onkologicznym odchorowała ciężką grypą, w domu niepełnosprawnej umysłowo rodziny spędziła tyle czasu, że stała się niewidzialna jak mebel. Jej praca pokazuje, że można wejść z obiektywem w czyjeś życie, a jednocześnie okazać bohaterom reportażu szacunek, troskę i współczucie.
[...]

Joanna Sabak: Masz w pamięci takie zdjęcia, które mogłaś zrobić, a jednak nie zdołałaś lub nie chciałaś nacisnąć spustu migawki?
Anna Bedyńska: Zdjęcia, które pamiętam najlepiej ze wszystkich swoich zdjęć, to właśnie te niezrobione. Na przykład w szpitalu onkologicznym. Mam w głowie taki obraz: oczy matki, która siedzi przy swoim dziecku. Wbite wysoko w sufit. Oczy madonny. Ta sytuacja mnie tak onieśmieliła, była tak magiczna, że nie zrobiłam wtedy zdjęcia. Nie wiem, czy z szacunku do tej chwili, czy ze strachu, że ją zburzę. A chwila była dla mnie niemal święta.
[...]

Fragment wywiadu zamieszczonego na portalu MobilneKobiety.pl
Rozmawiała: Joanna Sabak

Czytaj więcej...

środa, 2 czerwca 2010

Od Hong Kongu do porządku na biurku: Feng Shui w pracy

Fot. z portalu gazeta.pl
W zachodnim świecie Feng Shui najczęściej kojarzy się z gazetowymi poradami "Jak szybko i bez wysiłku polepszyć swoje życie". Stawiamy na biurku gipsowego smoka, wieszamy dzwonki wietrzne, kupujemy złotą rybkę i dziwimy się, że nasze życie wcale się nie zmienia. Nic dziwnego. 
W Feng Shui chodzi przecież nie o bibeloty, ale o przestrzeń i ludzkie emocje.


Hong Kong, Singapur i Tajpej - trzy miasta, które można nazwać biznesowymi centrami regionu, od lat wykorzystują chińską sztukę aranżacji wnętrz w niemal wszystkich budowanych tam biurowcach i centrach biznesowych. Tamtejsze hotele, banki czy centra biznesowe mają swoich konsultantów, którzy nie tylko doradzają przy projekcie, czy wystroju wnętrz, ale decydują także o rozmieszczeniu i doborze pracowników. Feng Shui, chińska sztuka oswajania przestrzeni, powoli wkracza także do świata zachodniego. Z powodzeniem stosowana w prywatnych domach, do biur wkracza raczej po ciuchu. Złą sławę zawdzięcza wiedzy czerpanej z gazet. Szablonowe porady pism popularnych informują, że powinniśmy wypełnić dom czy gabinet tandetnymi podróbkami chińskich posążków i obrazków. Wystarczy jednak zamienić kilka słów z ekspertem od Feng Shui, a obawy znikają jak ręką odjąć.

Artykuł opublikowany na portalu GazetaPraca.pl
Autor: Joanna Sabak

Czytaj więcej...