środa, 30 marca 2011

Pisanie pod pretekstem - wywiad z Jeanem Rolinem

Jean Rolin, wikimedia, CC,Georges Seguin

Twierdzi, że dzika przyroda jest teraz wszędzie, a do podróżowania nie należy wychodzić z domu. Jest miłośnikiem okrętów... Wszystko jest dla niego pretekstem do opowiadania o sobie. Wywiad z Jeanem Rolinem, autorem książki „I ktoś rzucił we mnie zdechłego psa”, niegdyś reporterem - dzisiaj pisarzem.


Joanna Sabak: W Pana książce można odnaleźć próbę – pierwszą z jaką się spotkałam - opisywania wojny właśnie z perspektywy zwierząt, nie tylko psów.

Jean Rolin: Tak, ale nie mogę powiedzieć, że wiem, jak zwierzęta odbierają wojnę. Po pierwsze nie jestem wbrew pozorom specjalistą od wojen. Byłem obserwatorem zaledwie kliku takich konfliktów. Można za to powiedzieć, że zawsze mnie interesowały zwierzęta (za wyjątkiem tych udomowionych – ja sam nigdy nie miałem i nie chciałem mieć domowego zwierzaka, chociaż osobiście nie mam nic przeciwko). Ciekawią mnie głównie zwierzęta dzikie lub właśnie „feralne”, czyli żyjące własnym życiem, ale blisko związane z obecnością człowieka: bezdomne psy, gołębie, kruki. Pamiętam na przykład, że podczas wojny w Jugosławii byłem pod wrażeniem bocianów, które co roku na wiosnę wracały do swoich dawnych gniazd. Podobnie jak jerzyki, drobne ptaki, które przylatują do Europy na wiosnę i odlatują jesienią. Widziałem je w Vukovarze we wschodniej Chorwacji, jedynym mieście dawnej Jugosławii, które zostało niemal w 90 procentach zniszczone podczas wojny 1991 roku. Te drobne, świergotliwe ptaki konsekwentnie wracały do swoich gniazd, zbudowanych jeszcze przed wojną, nawet jeśli z budynku ocalała tylko jedna ściana, a samo gniazdo zostało na wpół poszarpane przez odłamki. Podobnie czyniły bociany.

Chyba właśnie to mi imponuje – że zwierzęta potrafią żyć własnym życiem, zajmować się swoimi sprawami, nie mając żadnej świadomości, co dzieje się wokół. Jeśli na przykład w jakimś kraju niemal każdy nosi broń i strzela do ptaków czy psów, tak po prostu – z nudów, może wtedy zwierzęta zauważają różnicę. W innym wypadku nie są zainteresowane naszymi sprawami i tak naprawdę nie potrafię powiedzieć, co o nas myślą. Ciekawsza jest więc druga strona medalu: jak zachowuje się człowiek w kontakcie z takim na przykład feralnym psem. Przytaczam w swojej książce chociażby historię o żołnierzu z Hezbollahu, który podzielił się z bezdomnym psem ostatnią porcją jedzenia. To jest opowieść! Myśląc „Hezbollah”, nie spodziewasz się przecież takiego rodzaju ofiarności, prawda? 



Cały wywiad dostępny na portalu MojeOpinie.pl

Czytaj więcej...

środa, 23 marca 2011

Uroda rozebrana na części

Do kogo należą silne dłonie na plakacie banku? Skąd wytrzasnąć przekonujące plecy do reklamy telefonu komórkowego? Oprócz figury i ładnej buzi modele i modelki muszą mieć także inne atuty. W cenie są: zgrabna łydka, smukła szyja, ładne paznokcie.

Part model nie musi mieć ładnej twarzy czy idealnej figury. Wystarczą piękne dłonie jak u Ellen Sirot czy Ashly Covington, słynących w świecie modelingu właśnie z tej części ciała. Za subtelne ujęcie opakowania kremu lub wystylizowane pociągnięcie pędzelkiem po paznokciach dostają nawet kilka tysięcy dolarów.

Artykuł dostępny na portalu GazetaPraca.pl

Czytaj więcej...

poniedziałek, 21 marca 2011

Praca, moja miłość

Czy miłość do pracy to zdrowa miłość? Kiedy się rozwieść, a kiedy ratować związek?

Rozmowa z Izabelą Wożyńska-Więch, psycholog i terapeutką, ekspertem od psychologii komunikacji i konfliktu w relacjach bliskich i zawodowych

[fragment wywiadu]
A co w sytuacji, gdy udało nam się przekuć pasję we własny biznes, za którym nie przyszedł jednak żaden sukces? Odkochać się?

Po co człowiek ma się odkochiwać, jeżeli mu się to podoba? Oczywiście jeśli zaangażowanie w pracę nie przekłada się na korzyści materialne, może dojść do wypalenia zawodowego. Ryzykujemy, że ukochane hobby zacznie się nam kojarzyć z porażką. Wtedy warto odpowiedzieć sobie na pytania: czego potrzebuję, na ile ważny jest zysk, jak bardzo liczy się to, że robię, co lubię, czego potrzebuję w życiu, co jest dla mnie ważne? Jeśli okaże się, że ważniejsze są pieniądze, nieudany biznes będzie prowadził do coraz większego wypalenia i frustracji. Wówczas zagrożona jest pasja, która przestaje przynosić radość.

Wywiad opublikowany na portalu GazetaPraca.pl

Czytaj więcej...

niedziela, 20 marca 2011

Depresja dziennikarza - Recenzja książki Bernarda Pouleta „Śmierć gazet i przyszłość informacji”



Książka opowiadająca o powolnej agonii zapotrzebowania na prasową informację jest dla dziennikarza lekturą mocno depresyjną. Dodatkowo podsyca niechęć do „wujka Google”, wzmaga pomstowanie na dyktaturę tłumu i degradację odbiorcy. Internet staje się czarną dziurą, która stopniowo pochłania kulturę w znanej dotychczas postaci. Ta książka naprawdę irytuje. Głównie dlatego, że Poulet ma rację.



 "W świecie kreacji wizerunku, awatarów, platform i społeczności „Drugiego Życia” trudno oprzeć się wrażeniu, że powoli zaczynamy rozmawiać sami ze sobą. Przejawem interaktywnego egocentryzmu są dla Pouleta na przykład blogi. Nawet systemy komentarzy rzadko służą tam wymianie informacji. Odpowiadają najczęściej na potrzebę autoprezentacji, pewnego ekshibicjonizmu, tak że w skrajnej sytuacji łatwo wyobrazić sobie, że „każdy miałby swój blog i rozmawiałby tylko ze sobą”. Czyżby Poulet sugerował, że jedyne informacje jakie będą w przyszłości interesować czytelnika będą dotyczyć jego samego? Czy zawód dziennikarza z dostawcy informacji ewoluuje w kierunku tłumacza rzeczywistości?"

Cała recenzja dostępna na portalu MojeOpinie.pl

Czytaj więcej...