piątek, 29 lipca 2011

Doktorat albo życie

Studia wyższe mają w teorii produkować ludzi wykształconych i użytecznych zawodowo. Na rynku pracy liczy się jednak praktyka.

- Proszę pani, doktorant to nie zawód! - oznajmił agent ubezpieczeniowy doktorowi historii (doktorat z wyróżnieniami). Doktorowi psychologii pani w NFZ wypomniała, że doktorant nie zarabia, więc emerytura mu się w zasadzie nie należy, a renta to już prawie jak wyłudzenie.

Doktorant wydziału matematycznego dorabia w kawiarni. Z nudów robi na serwetkach obliczenia statystyczne dotyczące klientów: kolor ubrania, długość włosów, wysokość rachunku. Nie chce podać imienia, bo jeśli profesor o nim przeczyta, może go oblać. Promotor nie akceptuje pracujących doktorantów - albo nauka, albo praca.

....

Artykuł dostępny na portalu GazetaPraca.pl
Ukazał się także w wersji papierowej w dodatku Gazeta Praca - Kraj nr 177, wydanie z dnia 01/08/2011,str. 3.

Czytaj więcej...

wtorek, 19 lipca 2011

Znajdź mnie!

"Można je pogubić jak wiele/ innych przedmiotów w sprawach/ w tłumie wspomnień/ w biurze rzeczy znalezionych uśmiechają się / zasuszone kwiaty pustych portfeli/ kalendarzy i zdjęć/ te ostatnie zwłaszcza/ obok nieodbieranych kluczy/ ożywają w bezruchu cofniętego czasu/ raz utracone znikają/ wyrwane karty wczorajszego/ dnia byłych właścicieli"

Bogdan Abramowicz, "Biuro Rzeczy Znalezionych"

Pracownik Biura jest po trochu urzędnikiem, a po trochu detektywem i kryminologiem. Przychodzi paczka rzeczy znalezionych. Trzeba ją otworzyć, przejrzeć, opisać. - My nie wiemy, gdzie to leżało. W błocie, wilgoci, w śmietniku. Czasem aż w krtani dusi, taki zapach pleśni, albo gorzej - narzeka pani Janina Purzycka, inspektor. Teoretycznie powinno się paczkę otwierać w masce i plastikowych rękawiczkach. Ale jak wtedy sprawdzać dokumenty? Niewygodnie. A ludzie różne różności noszą. Niektórzy panowie (znowu zniżamy głos) gołe panie albo prezerwatywy mają w środku. - Ja rozumiem, że jesteśmy nowocześni i w ogóle. Ale to jakieś takie niesmaczne jest - skarży się cicho. Zaglądanie ludziom do portfeli jest trochę jak zaglądanie w duszę. Czasem trzeba, ale człowiek czuje się niezręcznie.

Pełen tekst reportażu na portalu www.GazetaPraca.pl
Czytaj więcej...

piątek, 1 lipca 2011

Rzeczywistość nas rusza - Reporterzy bez fikcji Agnieszki Wójcińskiej

Pamiętacie te klasówki z polskiego z jednym tylko pytaniem: „co autor miał na myśli?”. Nie znosiłam tego pytania. Ja nie wiem, co on myślał. Ja tylko wiem co czytam. Niedawno Wisława Szymborska dla zabawy napisała maturę: za analizę swojego własnego wiersza dostała tróję. Zabawne, prawda? A przecież żaden autor nie zapyta czytelnika pochylającego się nad pierwszą wersją tekstu: „Skończyłeś? To powiedz mi, co ja myślałem”. Jednak czasem autor może mieć ochotę się wytłumaczyć. Ale wtedy to nie jest już analiza tekstu, tylko wywiad.

...
Czasem mam wrażenie, że literatura faktu odpowiada głównie na naszą potrzebę zetknięcia się z prawdą. Nie wierzymy już nikomu – politykom, reklamie, gazetom, telewizji. - Żyjemy w kłamstwie rozpowszechnianym przez tych, którzy kłamać nie powinni – komentuje choćby Wojciech Jagielski. Współczesnego dziennikarstwa nie lubi, ale się nim zajmuje. Z tym, że nie stara się czytelnikowi przypodobać. Nie pisze o tematach modnych, marketingowo skutecznych. Więc dlaczego jego książki tak dobrze się sprzedają?
...

Cały tekst dostępny na portalu MojeOpinie.pl

Czytaj więcej...