Artykuł jest podsumowaniem spotkania, które odbyło się w ramach festiwalu „Warszawa bez fikcji” 26 listopada 2010 roku:
„Teatr mediów — przesuwanie granic” (Yours Gallery) udziałem: Rafała Milacha, Łukasza Sokół, Adama Lacha, Beaty Łyżwy Sokół, Jacka Wasilewskiego; prowadzenie: Jakub Śwircz.
Po pierwsze: dlaczego fotografujemy? „Ludzie bardzo chcą, żeby rzeczywistość istniała, więc chcą ją fotografować” – kontynuował swoją myśl Wasilewski. Według jego teorii fotografujemy rzeczywistość aby skopiować, zdjąć kawałek i stworzyć dokumentację tego, co jest. Skąd wiadomo, że byliśmy na wakacjach w Egipcie – z fotografii. Kiedy jest już zdjęcie, zaczyna się proces powtarzania go na wszystkie sposoby. Ponieważ niemal każdy zakątek świata został już sfotografowany i pokazany w mediach, widz szuka w realnym świecie obrazów, które już zna. Cała turystyka opiera się na takim odtwarzaniu „widoczków”. W ten sposób rzeczywistość kurczy się w zastraszającym tempie. Turyści rzadko chcą widzieć coś innego niż znane z folderów i podróżniczych magazynów widoczki.
Pokazuje to, jak rola mediów, w tym fotografii, zmieniła się na przestrzeni lat. Kiedyś gazety były oknami na daleki świat, pokazywały nieznane światy tym, którzy nie mogli podróżować, często inspirując ich do zwiedzania tego świata. Dziś telewizja, Internet przejęły pałeczkę. Paradoksalnie, im więcej widzimy na ruchomych obrazkach, tym częściej siedzimy w miejscu, podróżując jedynie wzrokiem. Właśnie dlatego fotografia, nazwijmy to umownie, ambitna jest tak potrzebna. Przełamywanie kultu widoczków leży w rękach fotografów, którzy starają się pokazywać znaną rzeczywistość pod innym kątem. Zdaniem gości spotkania fotografia jest czymś zupełnie innym niż zdjęcie, czyli kopiowanie, zdejmowanie rzeczywistości na własny użytek.
Recenzja festiwalu "Warszawa bez FIkcji", portal MojeOpinie.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz