Utarło mi się, że raz na jakiś czas spędzam pierwszy dzień roku w kinie. Zawsze wybieramy świeży i długo oczekiwany film. Tak się przy okazji złożyło, że pierwszą cześć Madagaskaru obejrzałam z matką moją w święta, więc druga była jak znalazł na Nowy Rok.
O żadnym chyba filmie rysunkowym nie umiem powiedzieć, że był genialny, bo one nie od tego są. Są od opowiadania historyjki dla dzieci (w tym wypadku ciekawa dość przeróbka Króla Lwa), a dla dorosłych od śmiesznych tekstów u postaci. I tych ostatnich było pod dostatkiem. A także pingwinów, które znamy i kochamy.
"Mam dwie wiadomości - dobra i złą. Dobra jest taka, że lądujemy. Zła - że awaryjnie..."
^^
Ale ja nie o tym.
Mnie osobiście uszczęśliwił król Julian - tekstem cytowanym w tytule. To moje motto na ten rok: Wyszaleć się. Zróbmy to, zanim się zorientujemy, ze to bez sensu. A co tam - nawet jak się zorientujemy, to róbmy to. Potem lepiej wspominać, jak się zrobiło z siebie idiotę coś robiąc, a nie unikając robienia.
Mam wrażenie, że we mnie jest wiele z takiego Króla Juliana. Po pierwsze - lubię błyszczeć. Jak większość ludzi, jak mi się zdaje. Po drugie - też z reguły sypię pomysłami i jakoś mi się je udaje zrealizować, zanim mi ktoś powie że to niemożliwe i bez sensu. Z reguły dzieje się to z bardzo wielkim fartem. Może dlatego mam zaufanie do życia. Jakoś to będzie....
A wracając do filmu - Azja zadowolona z oglądania (na razie już dwa razy), zachwycona tekstami ("Zabiliśmy ją? - Nie..." więc cofnęli samochód :D), roześmiana i pełna oczekiwań co do trzeciej części. Tylko gdzie ich tym razem wyślą, skoro w końcu dotarli do Afryki...?
wtorek, 6 stycznia 2009
Zróbmy to, zanim dotrze do nas, że to bez sensu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz